Młodzi o Reymoncie
Władek zaczął się 7 maja 1867 roku w Kobielach Wielkich blisko Radomska, można więc powiedzieć, że był naszym ziomem. To polski pisarz: poeta, prozaik i nowelista, czyli (dla niezorientowanych) autor krótkich utworów pisanych prozą (od deski do deski). Ojciec, Józek Rejment, przygrywał na organach w kościele. Był gościem oczytanym, znał się nieźle na muzie, chociaż prowadził księgi stanu cywilnego. Po co? Mógł przecież jakąś kapelę założyć! Matka Władzia miała zajefajne imię - Tośka! Wywodziła się z rodu Kupczyńskich. Miała inny talent - niezły gadulec. Rodzice Władka chcieli, by on też został organistą, lecz młody postawił veto i odmówił chodzenia do szkoły. Uważał, że to zbyt mainstreamowe. Szacuneczek!
Trochę koleś był niezdecydowany, co chwilę zmieniał fach, ciągle nosiło go po Polsce i po całej Europie. Światowiec i spryciarz! Unii Europejskiej jeszcze nie było, a on i tak dał radę! Coś się jednak nie zmieniło od tamtych czasów - musiał skończyć szkołę, rodziciele nie odpuścili. Nazywała się odjazdowo: Warszawska Szkoła Niedzielno-Rzemieślnicza. Znaczy że co? Że chodził do budy w niedziele? Żal.pl! Nasz Władzio miał wiele talentów: odnalazł się jako krawiec (przez trzy lata szył jeden frak :]), chciał wstąpić do zakonu, był aktorem w wędrownej trupie (dla niezorientowanych: to taki teatr objazdowy, nie ma nic wspólnego z żadnym denatem). No tu to się popisał! Na jednym z przedstawień wlazł do szafy zamiast za kulisy, bo zapomniał założyć patrzałki. BTW Władek był policjantem i to Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, czyli taki SOK-ista. Ciekawe, czy wlepiał mandaty za przechodzenie na skuśkę przez tory?! Ci z Rogowa i Lipiec musieli się mieć na baczności! Załapał się na niezłą kasę za wypadek na kolei, zgarnął ponad 30 kafli rubli. Nie mam pojęcia, ile to jest w normalnych pieniądzach, ale chyba więcej niż pisiont groszy, bo wreszcie przestał biedować i zaczął normalny żywot. Nie ma to jak znajomości w służbie zdrowia! To też się nie zmieniło do dziś.
Wszystko ok, tylko gdzie ten pisarz? No, wreszcie. Zaczął pisać wiersze, a potem to już poszło jak po maśle - lajki leciały jak z nieba. Każdy ziom musi znać te tytuły: Komediantka, Ziemia obiecana i Chłopi. Napisał też coś pod intrygującym tytułem Suka - chyba chciał być hipsterem, więc to możemy sobie darować!
Nasz Władzio był trochę kochliwy, zawsze musiał mieć jakąś muzę do uwielbiania. Ale gdy poznał Aurelię, zabujał się bez pamięci! Ochajtał się w kościele Karmelitów na Piasku w Krakowie. Jak szaleć, to na całego! Potem strzelił swojej dziuni mająteczek w Kołaczkowie, piknie tam było!
A 13 listopada 1924 nasz Władzio wreszcie stał się fejmem również za granicą. Dostał Nagrodę Nobla za Chłopów. Nie na darmo głodował, biedował, mieszkał w starej chałupie, a za oknem miał najpiękniejszą gnojówkę świata!
Ale zmarło się naszemu Władziowi. 5 grudnia 1925 roku w Warszawie. 9 grudnia został pochowany. Gdybyście chcieli, wiara, odwiedzić gościa, jedźcie na cmentarz Powązkowski do stolicy. Tam w alei Zasłużonych jest jego grób. A kto chce posłuchać, jak bije jego serce, musi się kopsnąć do kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Warto!
Szacunio dla Władzia!

To nara, ziomki!
Hubert i Przyjaciele

#Władzio #Rejmont #ChłopiDziś #LajfWładka #WładekTheBestZią